środa, 19 września 2012

Z Hajerem na kraj Indii...


Dwa dni temu skończyłam czytać książkę pt: „Z Hajerem na kraj Indii”
(wyd. Annapurna, 2011 ). Autor – Mieczysław Bieniek - to były górnik kopalni Wieczorek. Po wypadku i przejściu na przymusową emeryturę postanowił podróżować. Swoje wyprawy opisuje w niezwykle zabawny sposób. W „Hajerze na kraju Indii” możemy poznać ciekawostki kulturowe Indii, ale także odnaleźć liczne nawiązania do tradycji i anegdot rodem ze Śląska. Specyficzna korelacja języka polskiego i gwary śląskiej powoduje, że książka staje się bliższa czytelnikowi. Z książki Bieńka możemy także wyłuskać wskazówki jak tanio podróżować oraz radzić sobie i jak nie poddać się z trudnych sytuacjach. Książka ta nie dość że uczy, bawi i wychowuje, to daje także zachwyca swoją kolorową szatą graficzną. To wspaniałe opowiadania i album fotograficzny w jednym.

< Zdjęcie z http://lubimyczytac.pl/ksiazka/115251/z-hajerem-na-kraj-indii

A oto dwie, moje ulubione anegdoty z książki:

Hajer w tej historii był w klasztorze w Hemis, gdzie jak głosi legenda, między 15 a 20 rokiem życia przebywał Chrystus:

Uroczystości trwały dwie doby non stop, choć ja byłem już tak zmęczony, że na noc poszedłem spać, by wrócić rankiem następnego dnia. Nieprzebrane tłumy widzów przesuwały się na górne piętra, czasami dosłownie można było nogi podwinąć i tłum niósł Cię w powietrzu. Na jednym z pięterek próbuję zrobić zdjęcie , a tu mnie przesuwają, to w lewo, to w prawo, raz w górę, raz w dół. Na scenie dzieje się tyle ciekawych rzeczy, a ja nie potrafię zrobić zdjęcia, bo bez przerwy mną ferlają. Próbuję raz, drugi w końcu wyrwało mi się po polsku:
-Cofcie się na bok, boch jeszcze dzisiaj nikogo nie opierdolił!
-Mietek? – słyszę w odpowiedzi.
-Mietek. A skąd Ty mnie znasz? – pytam.
-Hajer!
Okazało się, że z napotkanym Polakiem korespondowałem ponad dwa lata, a spotkaliśmy się na tak niesamowitej uroczystości gdzieś na końcu świata. I jak tu nie wierzyć w magię takich miejsc.


I jeszcze jedna:

„Przed posiłkiem udaliśmy się na zakole rzeki, by wykapać się w wodach świętej Gangi. Jedna z turystek rozebrała się do bielizny i próbowała wejść do rzeki, ale woda była lodowata. Nie zdawała sobie przy tym sprawy, jakie może to mieć konsekwencje , zwłaszcza w tak świętym miejscu. Obok bowiem medytował święty mąż. Na widok rudej dziewczyny o seksownych kształtach od razu wskoczył do lodowatego nurtu. Obserwowałem tę scenkę i wyglądało to tak, jakby ów mąż zapomniał o swojej świętości i chcąc ugasić podniecenie pływał kilka minut tam i z powrotem, łapiąc tylko powietrze w płuca. Pływał z prędkością motorówki, takiego nabrał wigoru. Ależ te kobity potrafią namieszać!”
Pod tekstem pojawił się przypis: „Skuli pity chłop zabity – tak by to na Śląsku dosadnie skomentowali”.


W najbliższym czasie mam zamiar wziąć na tapetę książkę „Hajer jedzie do Dalajlamy” (2010r.), która została nagrodzona w konkursie „Najlepsza książka podróżnicza na lato”.












^ Pan Mieczysław Bieniek. Zdjęcie z: http://magiaksiazki.blogspot.com/2011/10/katowickie-targi-ksiazki-niedziela.html

Przy okazji tej książki chciałabym jeszcze wspomnieć, że o Hajerze powstał także film dokumentalny – „W drodze” Pawła Wysoczańskiego, studenta Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego - który gorąco polecam :)














< Zdjęcie z: http://www.gornicza.com.pl/?mod=Periodics&acn=exeConcrete&id=1077

Pozdrawiam,
Najbarwniej :)

1 komentarz: