poniedziałek, 20 maja 2013

Komunijnie... :)

Wczoraj moja kuzynka Justynka pierwszy raz przyjęła Pana Jezusa. Życzę Ci Justysiu, żeby jak najczęściej gościł ON w Twoim sercu. :)












^Pan Kościelny sam poprosił o zdjęcie :)













Pamiętam jak jedenaście lat temu, to ja miałam straszną tremę w Dniu Pierwszej Komunii Świętej. Tego dnia niosłam dary do ołtarza. Byłam bardzo zestresowana i jednocześnie podekscytowana. Ciężko było mi wyjść z ławki, gdyż miałam sukienkę z tzw. „kołem”. Najgorszym jednak dramatem była plama na mojej komunijnej kreacji. Koleżanka z klasy dając odpalić mi świecę, przypadkowo oblała mnie woskiem. Zmartwieniem jednak nie było to plama w ogóle zejdzie, lecz raczej to czy „mama nie będzie krzyczała”. :))

Jako dodatek do prezentu podarowaliśmy Komunikantce koszyczek wypełniony kwiatami. Mama zapewniła kwiecie (konwalie, kaliny, eukaliptus i zielone wypełniki), materiały florystyczne, pobieliła wiklinę, a ja ułożyłam kompozycję.



Gratisowo załączam jeszcze kilka zdjęć konwalii majowej :)











Moją sukienkę komunijną zaprojektowałyśmy z mamą same. Była skromna, prosta i moim zdaniem bardzo piękna.




Mama od dziecka liczyła się z moim zdaniem i dawała mi „ramy”, w których mogłam się poruszać i dokonywać wyborów. W kwestii ubioru często miałam wolną rękę. Nie ingerowała przesadnie w to, co na siebie codziennie zakładałam. Stroiłam się sama. Mama często jednak z uśmiechem na twarzy wspomina moje „modowe” wtopy z dzieciństwa i bardzo nieudolne próby zestawiania ciuchów. Do dziś nie krytykuje mojego (momentami bardzo dziwacznego) stylu, za co jestem jej bardzo wdzięczna.

Przy mojej mamie nie można za dużo mówić, bo plany błyskawicznie stają się rzeczywistością. Tak było i tym razem, gdy w ciągu jednego wieczoru spełniła moje „widzimisię” w postaci koronkowej sukienki. Rachu-ciachu i kreacja była uszyta.
Mama zawsze wyciągnie skądś różne materiały, lamówki, wstążeczki, koroneczki. Taki z niej człowiek-chomik i typowy zodiakalny wodnik-zbieracz. Jakkolwiek by mojej mamy nie nazwać, to jedno określenie jest najbardziej adekwatne - jest ona prawdziwym ANIOŁEM!





Sukienka i tym razem była prostego kroju. Wygląda tak:






^ Z moim przystojnym (stanu wolnego) bratem!


Jak się Wam podoba?
Pozdrawiam gorąco i czekam na Wasze opinie,
Asia :)

wtorek, 14 maja 2013

Drobne przyjemności… :)

Lubię je sprawiać innym i sobie. Oto karta, którą zrobiłam dla Pani Helenki – na „osiemnaste” urodziny.






Miłym prezentem może być też bukiet kwiatów.






Dla mnie najpiękniejsze jest kwiecie wiosenne.




Moją ukochana roślina to konwalia. Cudnie pachnie, pięknie wygląda… a ponadto ma właściwości lecznicze. W chińskiej medycynie ludowej, już od starożytności, jej korzeni używano w walce przeciw schorzeniom naczyniowo-sercowym.




Z wiosną kojarzą mi się też tulipany. Należą one do rodziny liliowatych. Istnieje ok. 120 gatunków i ok. 8 tysięcy ich odmian. Takie strzępiaste ostatnio kupiła moja mama:






Niezapominajka. Jej nazwa łacińska w przetłumaczeniu to "mysie ucho". W hodowlach, oprócz tych w kolorze niebieskim, są także odmiany białe i różowe. Roślina ta stała się motywem przewodnim w pewnej niemieckiej bajki o szczęściu pt: „Verglssmeinnicht”. Oto jej streszczenie: Pewien młodzieniec wybrał się w świat w poszukiwaniu szczęścia. Pożegnał się ze swoją dziewczyną, która podarowała mu na drogę kwiat niezapominajki. Chłopak wepchnął kwiatek za wstążkę kapelusza. Długo wędrował. Kiedy szedł przez góry błękitny kwiatek na jego kapeluszu poruszył się lekko i przed młodzieńcem otworzyła się skalna ściana. Przed sobą zobaczył grotę pełną złota. Młodzieniec zerwał kapelusz z głowy i szybko napełnił go cennym kruszcem. Wtedy usłyszał tajemniczy głos ducha gór, który mówił: „Nie zapomnij o najważniejszym, nie zapomnij o miłości!”. Przerażony chłopak poderwał się do ucieczki. Złoto nie wypadło z kapelusza, ale w grocie zgubił niezapominajkę. Młodzieniec do końca życia pozostał bogaty, ale nigdy już nie zaznał miłości. Gubiąc niezapominajkę, sprawił, że zapomniała o nim ukochana dziewczyna.





Szafirka z szafirem łączy jedynie kolor. To właśnie niebieskiej barwie zawdzięcza swoją nazwę.




Bratek fachowo zwany jest fiołkiem ogrodowym. Symbolizuje troskę. Wczoraj pierwszy raz widziałam dzikie bratki. Są piękniutkie i malutkie (przyjemniej kilka razy mniejsze od tych rosnących w naszych ogródkach). :)




Gerbera, należąca do rodziny astrowatych, posiada koszyczkowaty kwiatostan. Dlatego jeśli zwiędnie nam jakiś płatek, nie powinniśmy go wyrywać, lecz uciąć nożyczkami. W ten sposób nie naruszymy "konstrukcji" kwiatu i nie opadną wszystkie płatki. Ostatnio taki cudny koszyczek z gerberami dostałam od mojego Piotrka. :)





Pozdrawiam wiosennie,
Asia


środa, 8 maja 2013

Filcowe torby :)

Jak tam po majówce? Wypady udane? Czy Was też pogoda nie oszczędziła? ;>

Jeszcze przed długim weekendem stanęłam przed wyzwaniem zrobienia zdjęć filcowym torebkom. Na facebooku napisała do mnie Patrycja, której wcześniej na swe oczy nie widziałam, z prośbą o kilka fotek jej prac. Mała Mi chce zacząć sprzedawać swoje filciaki przez Internet. Póki co Patrycja rozkręca swojego fanpage'a na facebooku - klik. Torebki są urocze, a ponadto pięknie i solidnie wykonane. :)
Oto i one:
































Jak Wam podobają? :)

Pozdrawiam,
Asia :)