wtorek, 19 listopada 2013

Jesienne zaczytanie... :)

Od 2012r. zaczęłam tworzyć listę filmów i książek, które zobaczyłam i przeczytałam w ciągu roku. Po co? Głównie po to, by porównać czy nastąpił postęp czy regres moim skarbczyku ukulturalniania.
Przyznam się, co jest potwornie przykre, że od niedawna lubię czytać. Do końca gimnazjum jakoś nieszczególnie przepadałam za drukowanym. Nie dziwota. Zmuszanie do czytania w szkole, przynosiło odmienny skutek. Na hasło książka reagowałam alergicznie.
Dziś wybieram sama. Lubię tak totalnie zanurzyć się w dobrą lekturę. Sprawia mi to niewyobrażalną przyjemność i frajdę. Aktualnie nie wyobrażam sobie życia bez czytania, bo ono jak mało co otwiera umysł, poszerza horyzonty, rozwija i uszlachetnia duszę.
Do ostatnio przeczytanych trzech książek "na tak" mogę zaliczyć:

1.Kalendarzyk niemałżeński - Pauliny Młynarskiej i Doroty Wellman

Wybierając tę pozycję kierowałam się sympatią do Pani Doroty. Szanuję ją za dystans do siebie (szczególnie do jej mało medialnego wyglądu) oraz za to, że jest po prostu normalna. Głośno mówi o ważnych problemach społecznych, nie boi się wyrażać swojego odmiennego zdania, nie jest hipokrytką.
W książce zostały zaprezentowane ciekawe, często odmienne punkty widzenia dwóch dziennikarek na temat: urody, miłości, kulinariów, luksusu, mediów, siły plotek, seksu, itp. Napisana jest bardzo przystępnym językiem, w niektórych momentach nader dosadnym, jak np. w tej rymowance:



To nie sztuka załapać kruka,
ale sztuka całkiem świeża,
gołą dupą siąść na jeża!


Lektura ta dedykowana jest Paniom, choć moim zdaniem powinni przeczytać ją także mężczyźni. Może wtedy z naszą między płciową komunikacją byłoby odrobinę prościej :)

„Dorota (Warszawa)

(…) Moja niestandardowość drażni i wkurza. Nie mieszczę się w skali ideałów. Mam swoje ciało i nie wstydzę się go używać (choć według niektórych powinnam zakopać się głęboko pod ziemię). Ciągle zaś słyszę pytanie: czy się pani akceptuje?

Pewnie, że się akceptuję i lubię. Staram się zgubić zbędne kilogramy, dużo ćwiczę. Nie jestem monstrualna, żeby budzić sensację. Ostatnio taksówkarz powiedział mi niespodziewany komplement: >>Zastanawiałem się, czy to pani, bo pani tak normalnie wygląda<<. Musiałam mu wytłumaczyć, że kamera dodaje kilogramów. Nigdy nie chciałam być perfekcyjna (choć szczuplejsza chętnie).

Wiesz co mnie najbardziej śmieszy? Te premiery, bankiety, balety. Dla premiery jakiegoś kremu zakładają wyrafinowane suknie, godzinami się czeszą i malują. Na niebotycznych obcasach pozują z kremem w ręku. Jakby to była gala rozdania Oscarów, a podłoga w sklepie przypominała czerwony dywan. Są wiecznie młode i supersexy. Jeszcze tylko te usta w Dziubek (zwane „karpikiem” lub „glonojadem”, bo za bardzo nadmuchane przez chirurgów plastycznych), dekolt po pas i już mamy sexy babcie. Makabra! Zastanawiam się, czy dla darmowego słoiczka kremu warto z siebie robić idiotkę.

Do tego ten nieustanny festiwal, kto młodszy, kto szczuplejszy, kto ładniej ubrany. Prężą się na tych słynnych ściankach przed fotoreporterami. Wypinają boskie ciała, jak na targu, a wszystko po to, żeby zdjęcia ukazało się w serwisach (…)”





2.Rowerem przez Chiny, Wietnam i Kambodżę - Robba Maciąga

Książka, która totalnie mnie porwała. Autor opisuje w niej swoją podróż rowerem(!) przez tytułowe państwa. W formie podobnej do dziennika zapisuje swoje obserwacje, przygody oraz emocje. Siedem tysięcy kilometrów napędzanych siłą własnych to jest dopiero coś! Jak na taką odległość i dwadzieścia cztery tygodnie w podróży to usterki wydają się dość niewielkie: osiem gum, 22 szprychy, trzy łańcuchy, trzy siodełka, nowe tylne koło, trzy komplety opon i rower za 120zł (nazwany w książce Ptakiem Złotego Wiatru). Lektura szczególnie zapewne bliska stanie się fanom wycieczek wszelakich i maniakom rowerowym.


„Dobrze jest być znów w drodze. Zbierać kilometry doświadczeń, pył uliczny i powiększać kolekcję chińskich uśmiechów i wyciągniętych w górę kciuków.

Kto tego nie poznał, ten tego nie zrozumie. Najważniejszy w Podróży jest czas w niej spędzony. Własna jakość, a nie nazwa twojej kurtki, ilość przerzutek czy lekkość ramy. Czas spędzony z samym sobą jest większym wyzwaniem niż niejeden podjazd czy tysiące kilometrów. Każda kropla potu cię zmienia, każda łza uszlachetnia, każde wzruszenie umacnia.”

„To dzięki niemu [rowerowi] odkryłem wszystkie te cuda, których nie doświadczyłbym nigdy, podróżując w inny sposób niż ten. Dla mnie najpiękniejszy…

Mój rower…

Rower, dzięki któremu można >>uciec od życia, od siebie i od innych<<.

Rower, dzięki któremu można tak wiele przeżyć, spotkać Człowieka i odnaleźć samego siebie.”


„Boję się powrotu. Zastanawiam się nad realnością >>powrotu<<. Do czego wracam. Czy wracam tak naprawdę? Czy wyjeżdżałbym stąd, gdybym miał jeszcze pieniądze?

Boję się banalności problemów, jakie tam zastanę. Międzyludzkich >>odległości<<, niezrozumienia i presji. Żebym się dopasował, żebym był produktywny, żebym myślał o przyszłości, żebym przestał się wygłupiać, itd., itd.,itd… Ponad 7000 kilometrów samotności…. z samym sobą. Czasem się zastanawiam, czy to wszystko tak naprawdę się wydarzyło. Spoglądam na kartki z kalendarza i za każdym razem doliczam się sześciu miesięcy. W żaden jednak sposób nie potrafię ich ogarnąć. Mam wrażenie, jakbym kilka dni temu wyjechał (…)”

„Doskonałym powodem brania w tym wszystkim udziału jest czerpanie z tego przyjemności.
Wszystko skłania do jednego. Żyj, jak tylko potrafisz najszczęśliwiej. Nie ma żadnego znaczenia, że nie rozumiesz, po co.


Przeżycie całego życia >>w czystości<< nie będzie miało takiej samej wartości, jak wystanie się z >>brudu<<. Czy nie jest tak: by umieć nauczać dobra, trzeba być wcześniej złym? Choć odrobinę? (…) Na pewno nie wolno mówić, że coś jest niemożliwe. Uczciwiej jest powiedzieć, że jest to za trudne. Albo, że nie chce się o tym myśleć, że się o to nie dba.

Ale pod żadnym pozorem nie wolno powiedzieć, że to niemożliwe.”




3.Papusza - Angeliki Kuźniak

Pozycja ostatnia to książka o Bronisławie Wajs, cygańskiej poetce, która sama nauczyła się pisać i czytać. W związku odstępstwem od tradycyjnej roli romskiej kobiety i „zdradę zwyczajów” (przez jaką jej środowisko rozumiało m.in. korespondencję z Julianem Tuwimem i wydanie tomików z jej poezją) została oddalona z cygańskiej braci. Świetna lektura dla chcących się wgłębić się w kulturę, zwyczaje i romski punkt widzenia lub po prostu chcących przeczytać dobrą książkę.
Dwa dni temu odbyła się premiera filmu o Papuszy, na który czym prędzej zamierzam się wybrać.
Na koniec taka oto ciekawostka, która mi jest bardzo bliska:
„Cyganka może nie mieć butów, ale kolczyki musi mieć”.


A Wy lubicie czytać? Czym dla Was jest czytanie? Po co najczęściej sięgacie? :)
Pozdrawiam,
Asia

3 komentarze:

  1. Parę razy przechodziłam obok Papuszy (na pewno obejrzę film ze względu na zdjęcia) i Kalendarzyka niemałżeńskiego. Chciałam kupić. Tak na przyszłość bo teraz, gdy biorę książkę, czy gazetę - od razu zasypiam...:)
    Pozdrawiam, Asiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalendarzyk mogę podesłać do poczytania, jak zwróci mi go znajoma :)

      Usuń
  2. Bardzo fajny pomysł na post. Też kilka razy chciałam stworzyć taką listę książek, które przeczytałam. Czekam na kolejne rekomendacje.

    OdpowiedzUsuń