Czy Wy też przy okazji urodzin, Jubileuszy czy ważnych imprez obdarowujecie swoich gości małymi prezencikami? 🎁
Ja tak 🙋♀️ Może ktoś uzna to za niepotrzeby zbytek albo nadgorliwość, ale... sama uwielbiam niespodzianki i myślę, że ten kto dostanie jakiś drobiazg raczej również ucieszy się niż uzna to za przesadę ;)
Nie wiem jak Wy, ale ja lubię najbardziej prezenty praktyczne. Raczej już mniej cieszą mnie kolejne rzeczy do ozdobienia domu, chyba, że akurat coś konkretnego chcę. Podobnie mam z pamiątkami z wakacji - zamiast kolejnego magnesu na lodówkę czy podusi z napisem "Zakopane" wolę dostać np. oscypka.
Zmierzam do tego, że kiedy myślimy o drobnostkach dla gości - warto postawić raczej na coś praktycznego co można wykorzystać a nie będzie kolejnym zbytkiem...
Z okazji odejścia na emeryturę mojej Teściowej, która w swojej karierze zawodowej byla pielęgniarką, postanowiłam dla jej gości zrobić pamiątkowe pierniczki pielegniarki. Od razu uprzedzam, że nie dlatego, że w wieku 60. lat to już jest starym piernikiem 😅🤣.
Pomyślałam sobie, że taki pierniczek to estetyczny upominek, który można zjeść albo zostawać sobie na pamiątkę.. a potem zjeść.
(Z tym zostawieniem na pamiątkę to też trzeba rozsądnie. Moja Mama zostawiała baranki wielkanocne z ciasta, bo żal ich było ich jeść. Chowała je do pawlacza i zapominała o nich. Aż pewnego dnia baranki dostały skrzydeł i wyfrunęły, w postaci moli.. 🤣🤣🤣).
Jak powstawały pierniki - dzień po dniu
Z piernikami to nie jest takie hop siup. Piernik potrzebuje czasu. A ja lubię zrobić co zrobić i... zabrać się za kolejną robotę
😅 A tu od niedzieli do piątku cały czas pierniczyłam się z piernikowymi Pigułami. :) Czemu tak długo?
Zrobienie ciasta to przy sprawnym działaniu ok. pół godziny roboty. Potem ciasto musi się schłodzić w lodówce min. 12h. Mam wrażenie, że im dłużej leżakuje, tym jest lepsze do wyrabiania i posiada większe walory smakowe. To moje subiektywne zdanie.
W poniedziałek wieczorem przez 3h wypiekałam pierniczki. Po
wyrośnieciu pierniki były wielkości dłoni. Żeby nie sklejały się na blaszce musiałam wypiekać je po 4 sztuki. To znacznie wydłużało czas przygotowania..
We wtorek nakreśliłam kontury.
Od środy zalewałam je rozrzedzonym lukrem.
W czwartek, kiedy wylane lukry zastygły, nadałam piernikom ostatnie szlify i ostateczny kształt.
Kiedy lakier był już zupełnie twardy, mogłam pierniczki zapakować - kładąc je na złotej podstawce i umieszczając w celofanowym woreczku.
Do każdego pierniczka przywiązałam wstążką bilecik, na którym były zawarte podziękowania za współpracę.
Ponad 50 sztuk piernikowych pielegniarek... Los ze mnie trochę zadrwił, bo kończyłam lukrowanie z gorączką.
Kontrolę jakości pierniczki przeszły, więc mogły nacieszyć oczy i podniebienia gości emerytek.
Dajcie znać co sądzicie o takich prezencikach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz