niedziela, 29 sierpnia 2021

Dekoracja kościoła na ślub - wszystko w bieli :)

To dekoracja kościoła na ślub Wojtka i Malwiny, których obdarzyłam ręcznie wykonaną kartką w pudełku z poprzedniego posta.


Dekoracja ta była bardzo delikatna i skromna. W naszym kościele, w którym dominuje brąz, bo brązowe są: boazeria, ławki, posadzka - biel pięknie kontrastuje. Białe: klęczniki oraz okrycia krzeseł, serca na krzesłach Młodych, kwiaty, wstęga, wstążki przewieszone przez wszystkie ławki, dywan - rozświetliły kościół nadając miejscu i uroczystości uroku.

 
 
...

 
Od czasu mojego ślubu minęły szczęśliwie już trzy lata. W tym czasie pomagałam kilkunastu znajomym i przyjaciołom przygotował wystrój kościoła.  Przy okazji prezentowanego dziś wystroju, być może ku uwrażliwieniu i uzmysłowieniu, chciałabym podzielić się pewną refleksją z moich trzyletnich obserwacji.   "Dbałość"- będzie dziś o niej.

 Niedawno przed jednym ze ślubów po białym dywanie mimo wstążki, która ograniczała wejście na niego, przeszedł się wujaszek. Przerzucił nogę przez szarfę, trochę ją zahaczając i niemalże strącając szklane latarnie. Mimo upomnień żony, machnął ręką i przeszedł środkiem dywanu pod sam ołtarz, a potem z powrotem, bo nie znalazł odpowiedniego dla siebie miejsca. Przed wejściem Młodej Pary dywan miał czarne ślady. Najbardziej to szkoda mi było nie dywanu, tylko tego, że ten wymarzony dzień Młodych przeszedł na wstępie drastyczną konfrontację z rzeczywistością. A przecież można było wejść z innej strony.


Wielu z Was pewnie patrząc na zdjęcia dekoracji ślubnych myśli sobie - ee tam, to prościzna. Sama zanim nie zaczęłam się tym hobbystycznie zajmować też miałam takie zdanie. Stworzenie kompozycji dla sprawnej florystki czy osoby wiedzącej jak przygotować kwiaty to wielogodzinna konsumpcja tej "bułki z masłem" i ogromna logistyka. A jak ktoś ma jeszcze takiego fioła jak ja, to przed wszystkimi uroczystościami prasuje te wszystkie wstążeczki, myje ręcznie i osusza każdy wazonik - żeby było pięknie. A to pochłania wiele osobistego czasu, ale tym wyraża się moja dbałość o niewidoczne czasami dla niektórych szczegóły.

Od wielu lat hitem i produktem "muszę to mieć na ślubie" jest biały dywan. Wiele Panien Młodych nie wyobraża sobie bez niego tego dnia. W pewnym sensie to rozumiem, bo sama też chciałam go mieć. Pięknie prezentuje się na zdjęciach, jest elegancki, może też jest swojego rodzaju symbolem przejścia ze stanu wolnego do małżeństwa... Symbolem, ale i przedmiotem przejścia.
 

Kiedy już Młoda Para zdecyduje się na biały dywan, zwykle kiedy to tylko możliwe, po tym jak go rozłożę, w widocznym miejscu przed nim rozwijam wstążkę. 


Zwykle, bo w świątyniach, w których nie ma możliwości wejścia do ławek od innej strony, takie posunięcie uniemożliwiłoby gościom zajęcie miejsc w ławkach.

"Nieoznakowanie" dywanu przed uroczystością, skutkuje zwykle tym, że Para Młoda bądź Panna Młoda prowadzona przez ojca czy członka rodzina przejdzie nie po białym, a czarnym dywanie...

Przy okazji świąt czy innych uroczystości, kiedy dekoruję ławki w kościele wieszając na nich wianki czy kładąc na ich brzegu kompozycje kwiatowe, wielokrotnie spotykam się z tym, że ludzie nie zwracają na ozdoby uwagi. Przyzwyczaili się, że wchodzą do ławek w kościele jak im wygodnie, że mam czasami wrażenie jakby mieli na oczach klapki. Ile razy byłam świadkiem tego, że ktoś strącił jakąś ozdobę na ziemię, ale już z tej posadzki jej nie podniósł, zachowując się tak, jakby on tego nie zrobił.

Od dziecka rodzice, wychowawcy wpajają nam, że o różne rzeczy trzeba dbać. Ja "dbanie" wyniosłam z domu, na pewno dodatkowo szkoła i życie w społeczeństwie nacisk na szeroko rozumianą "dbałość o..." - utrwaliło. 

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo nie wiem jak wiele osób zdaje sobie sprawę, że to, że coś nie jest nasze nie oznacza, że może być przedmiotem zniszczenia. Bo nie moje, to nie mój problem.  Nie szanują i nie dbają o coś, co jest nie ich.

 Najbardziej jaskrawym, a w zasadzie brudnym przykładem, jest biały dywan.

Kiedy Młoda Para decyduje się na jego obecność, to nie po to, żeby zapewnić atrakcję ślubną gościom, ale po to, by ładnie i estetycznie się prezentował oraz  móc dostojnie po białym i czystym przejść.

 To, że biały dywan pobrudzi się - jest oczywiste i nieuniknione. Tylko zupełnie inaczej będzie wyglądał po tym, jak przejdzie po nim Młoda Para, a inaczej kiedy przed uroczystością przedrepta po nim stu gości. 

I o ile przejście po nim gości wynika z roztargnienia to takie błędy są ludzkie do łyknięcia. Ale to co smuci mnie zawsze najbardziej to fakt, że osoby zgromadzone w kościele zachowują się jakby to czy coś zbudzą czy zniszczą  było im kompletnie obojętne w myśl "skoro to dali to niech się o to martwią". I ta właśnie "obojętność na dbałość" i brak poszanowania wkurza mnie najbardziej.

Na wstępnie wspomniany wujek w nosie miał upomnienia żony i machnął ręką na to, że ubrudził dywan. To tak jakby chciał powiedzieć, że gdzieś ma tych dekoratorów i Młodych co wymyślają białe dywany. Tylko ta nieostrożność kosztuje: nerwy młodych, łzy tych co szykują wystrój, żeby było najpiękniej jak się da, nie wspomnę już o kosztach pralni i przez używanie chemii jego zużycia.

Życzę wszystkim Młodym, dekoratorom i sobie, żeby jak najmniej było na ślubach wspomnianych "wujków", którzy są obojętni na włożoną pracę i chęć zapewnienia pięknej uroczystości. A my - o ile to możliwe - bądźmy wrażliwi i dbajmy o siebie wzajemnie i o wszystko co wokół. I pamiętajmy jeśli jest wstążka, to  oznacza to, że biały dywan jest prezentem dla Młodej Pary, bo to ich dzień :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz