Ostatnimi czasy funkcjonuję na pełnych obrotach, ale paradoksalnie, im więcej mam zajęć, tym bardziej zorganizowana jestem. Mimo wszystko lubię ten stan. :)) Zdecydowanie jestem zadaniowcem, który przy realizacji celów popada w pracoholizm. To mnie napędza, pozytywnie nastraja, a o to w życiu chyba chodzi, prawda? ;))
Obciążenia dziedziczne znowu wzięły górę. Tym razem pora na szycie! Nigdy nie będę taką perfekcjonistką jak moja Mama, ale mam nadzieję, że choć w kilku procentach KIEDYŚ dorównam Jej kunsztowi krawieckiemu. Oto jedna z moich pierwszych „wyszywanek” – wiosenna torba na zakupy lub inne studenckie notatki. :))
…i może lampion do tego? Szklany świecznik tworzyłam „na raty” podczas kilku zajęć z witrażu. :))
Szybciutko i króciutko dziś, bo czuję, że z wolna odlatuję w objęcia Morfeusza :)
Dobranoc,
Asia :)
Ładnych rzeczy się dowiaduję czytając dzisiaj Twojego posta Asiczko!. Zwolnij zwłaszcza jak się ziurka o której godzinie pisałaś. Ściskam moją kochaną córeczkę mama :)
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo zdolna Asiu, ten szklany świecznik jest bardzo piękny i oryginalny. Jestem nim zachwycona. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń