piątek, 31 stycznia 2014

Szalonych rodziców mam… czyli o mieszkaniowych metamorfozach :)

Nie pisałam już sto lat… Święta, egzaminy w jeden i drugiej szkole pochłonęły sporo mojej uwagi i czasu. Obiecuję poprawę :)



Dzisiaj wpis o tych, dzięki którym jestem tym, kim jestem – o moich rodzicach.
Moja mama jest jedną z najbardziej twórczych osób jakie znam. Niesamowicie utalentowana i kreatywna z niej osoba. Codziennie po pracy siada przy swoim laptopie i przegląda Wasze fotoblogi. Potem godzinami na Skypie opowiada mi, co dzisiaj widziała, podsyła linki, żebym zobaczyła nowe, blogowe znaleziska. A kiedy jestem w domu, często wchodzi do mojego pokoju i pyta: „Siedzisz na Internecie? Zobacz czy dodała coś GC i Asia z Warszawy”. Kocham ją za to podwójnie :))


Tato to też zdolna Bestia! Czasami trzeba Go jednak dobrze motywować do pracy – ale efekty, które nam potem prezentuje są niesamowite! Ostatnio, kiedy zjechałam ze studiów i weszłam do pokoju to oniemiałam z wrażenia. Tato zrobił mi biały stolik, żebym „nie musiała siedzieć z laptopem na kolanach”. Cudownie, prawda? (O stoliczku napiszę w późniejszym czasie).


Jak tu potem być normalnym, przeciętnym, szarym Polaczkiem i nie mieć obciążeń dziedzicznych?? Po prostu się nie da. :)

Najśmieszniejsze jest to, że ta moja Dwójka to tajni konspiranci. Podczas mojego pobytu w Niemczech wyremontowali cały duży pokój i przywrócili meblom kuchennym drugie życie. Pytani o to, co robią popołudniami, odpowiadali, że jeżdżą na działkę i nie mają czasu na żadne, ale to ŻADNE zmiany w mieszkaniu… Jakoś mi się w to nie chciało wierzyć: bo w domu cały czas coś się zmienia, a po mailu zwrotnym od taty o treści: "mama znowu nie daje odpocząć" - nie miałam wątpliwości, że coś jest na rzeczy. Jak wróciłam do domu – padłam z wrażenia.





Krótko o tym jak to było, zanim się zmieniło :)


Najlepszym określeniem chyba będzie – „ciemno wszędzie, głucho wszędzie…”. W naszym niewielkim mieszkaniu, na parterze jest dość ciemno. Najgorsze jest lato, bo drzewa które rosną kilka metrów od naszych okien pochłaniają prawie całe światło słoneczne. Na szczęście faza na brązy i pomarańcze w naszym domu bezpowrotnie minęła. Choć nie dało się zrezygnować z nich całkowicie, to jednak rozjaśniane jest wszystko, co się da. Kolorowe: ściany, dodatki, inne gadżety odeszły do lamusa. Mama postawiła na śmietanową biel i pastelowe dodatki. Jasne barwy nadały wnętrzu ciepła i rozświetliły go. W naszym domu bielone jest dosłownie wszystko co się da - oczywiście bez podtekstów rasistowskich.

Teraz krótkie zdjęciowe before i after :)

Przed:







i po... (zdjęcia są sprzed kilku miesięcy i teraz wygląda jeszcze inaczej :)):










Lampki w pokoju rodziców od zawsze radziły mnie w oczy. Były mało eleganckie i toporne w swej urodzie. Mama totalnie zmieniła ich oblicze:


...szafeczka także została podrasowana...



Od dłuższego czasu chciałyśmy z Mamą stworzyć patchwork na wersalkę. Różane materiały gromadziłyśmy przez miesiące. Kilka popołudni, kilkadziesiąt długich godzin i patchworkowa kapa została zrobiona. Nawet ja zszywałam kilka kwadratów! Przy okazji uszyłam swoją pierwszą w życiu poszewkę na poduszkę.



Zmieniony także został stół - na okrągły (w pierwotnej wersji był ciemnobrązowego koloru) i krzesła, na których aktualnie są różane pokrowce - uszyte przez Mamę.

A tak nowy, biały pokój wyglądał w wersji świątecznej :)






Tutaj kilka zdjęć z przedświątecznych przygotowań.






Zdjęć kuchni przed zmianą - niestety nie mam. Znalazłam tylko zdjęcie na którym widać meble w kolorze kawa z mlekiem i żółte ściany.


Teraz jest tak:


Ta witrynka po lewej stornie jest dziełem mojego taty! :) (Przepraszam za taki wąski kadr, ale żeby móc zrobić całą, potrzebowałabym obiektywu typu rybie oko).



Podoba Wam się nasza zmiana? Uciekam bielić złotą lampkę i niebieskie lusterko! :)
Pozdrawiam,
Asia

11 komentarzy:

  1. Jestem POD OGROMNYM WRAŻENIEM!!!!! pIĘKNIE po prostu piękna zmiana pochwalam i powiedz rodzicom że są genialni :D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Asiu wszystko co fajne i piękne wychodzi spod Twoich rączek, ale najlepszą wizytówką tego bloga jest kochająca się rodzina i Twoi szczęśliwi rodzice. Innej rekomendacji nie trzeba :) Dlatego pozwoliłam sobie na małe co nieco dla Ciebie, zobacz sama - http://colorowankaa.blogspot.com/2014/01/wyroznienie-liebster-blog.html.Mam nadzieję, ze to Cie ucieszy :) Pozdrawiam i będę zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kreatywni rodzice, to i kreatywna córka:) Super zmiany, ale jaka satysfakcja, że coś zrobiło się samemu, prawda? :) Pozdrawiam Ciebie, Asiu i Rodziców:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny - co ja mam powiedzieć..... Po prostu ogromny szacunek!!!! Wnętrze nabrało tyle światła i pozytywnej energii, że aż bije to po oczach!:) Ogromne buziaki Wam wysyłam - i Tobie Asiu i Marylce...no i tacie:):) Ma chłop z Wami przechlapane, co????:):):):):) ściski najserdeczniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Asiu, dziękuję za komentarz :)) Cieszę się, że nasze wnętrze się Pani podoba :)) Przechlapane to mało powiedziane, hihihi :)

      Usuń
  5. ASIULKU, mogłabym wypisywać w nieskończoność, ale pierwsze dwa słowa, które są banalne, ale z mega siłą cisną mi się na usta (klawiaturę :)) to MAGIA I CIEPŁO :*

    OdpowiedzUsuń