Często jednak oprócz polania głową wodą święconą, nałożeniem białej szatki i zapaleniem świecy, za wiele wspólnego z sakramentem nie ma. Dla nas - rodziców wierzących i praktykujących - Chrzest Święty naszego dziecka nie był tylko kolejną imprezą rodzinną. Był przede wszystkim doniosłym duchowym wydarzeniem i początkiem drogi wiary naszego synka.
Podobno tylko to, co nazwane, istnieje naprawdę. Nadając komuś imię, powołujemy go do życia i w pewien sposób określamy. Podczas udzielania sakrementu Chrztu Świętego ksiądz pyta rodziców o to jakie imię wybrali dla swojego dziecka. Podobnie jak wtedy, kiedy Bóg stwarzając pierwszego człowieka też nadał mu imię.
Wybierane imię dla dziecka nie powinno być przypadkowe, bo w pewnien sposób nas określa, niesie znaczenie. Onomastyka, nauka o nazwach i imionach, pozwala zrozumieć skąd dane imię pochodzi, co oznacza, co w sobie zawiera. W Biblii znajdziemy potwierdzenie, że imię wyraża osobę i jej życiowe powołanie. Np. podczas zwiastowania - Anioł powiedział Maryji, że Bóg wybrał dla swego syna imię "Jezus", imię nieprzypadkowe bo "imię ponad wszelkie imię", które znacza - "On zbawi ludzi od grzechów".
Kiedy Franuś był jeszcze pod moim sercem, zwracałam się do niego po imieniu. Chciałam, żeby od początku czuł, że jest dla mnie ważny - najważniejszy. Chciałam też by to, że istnieje naprawdę poczuł i usłyszał cały mój organizm.
W 10. tygodniu tygodniu ciąży podczas USG usłyszałam, że nasze wyczekiwane dziecko trzeba usunąć, bo jego serce nie bije. Świat na chwilę wypadł mi z rąk. Na szczęście Bóg miał dla nas inny plan niż to co wskazywał sprzęt w gabinecie i co potwierdziła pani doktor. 🙏
Myślę, że ktoś kto nie doświadczył czegoś podobnego, nie stanął w obliczu takiego doświadczenia, nigdy nie zrozumie strachu czy może i traumy do samego rozwiązania o życie dziecka i tego wręcz błagalnego afirmowania oraz codziennej modlitwy, żeby Franek istniał naprawdę.
Imię Franciszek bardzo mi się podoba i jest bliskie. Wąskie grono osób, kiedy byłam małą dziewczynką, zwracało się do mnie "Franka". Żartobliwe i przekorne określenie było nawiązaniem do chodu mojej ś.p. babci Franciszki, który był dość charakterstyczny i nieco koślawy a który ja wiernie (zupełnie nieświadomie, bo genetycznie) kopiowałam.
Kiedy słyszałam Franiszek - zawsze przed oczami stawał mi obraz łysawego świętego otoczonego przeróżnymi zwierzętami.
Zależało mi, aby patron naszego syna był mu przykładem i drogowskazem. Biedaczyna z Asyżu słynął z życia prostego, wręcz ascetycznego, ale bogatego duchowo. Znany był z miłości do życia i wszelkiego Stworzenia.
Ważnym Franciszkiem w moim życiu jest też Papież Franciszek, który po audiecji generalnej miesiąc po naszym ślubie pobłogosławił naszemu małżeństwu. Nasz syn Franek przyszedł na świat po terminie - dokładnie 3.12, w imieniny Franciszka. Przypadek? Wydaje mi się, że to imię było mu pisane :) Przy okazji chciałam napisać, że Franek urodził się z czarną czupryną
Na koniec jeszcze imienna anegdotka:
Kiedy pracowałam na dziale mieszkaniowym, przez moje uszy przewinęło się wiele imion. Wśród nich były takie, które pierwsze raz usłyszałam:
Eulalia, Glenkora, Eufrozyna, Klotylda, Irmgarda,Eurenia, Waltruda, Rozwita, Elfreda, Jutta, Ornella, Lucja, Irma, Rutha - imiona damskie.
Egon, January, Edwin, Bertold, Ewaryst, Apolinary,Erhard, Winfried, Gothard, Justyn - imiona męskie.
Ciekawe czym kierowali się rodzice nazywając swoje pociechy w ten sposób... Oryginalność? Poczucie humoru? Moda? Tradycja pokoleniowa? :D Franiszek brzmi przy nich bardzo współcześnie - niczym Bryan czy Jessica.
Tyle tytułem długiego wstępu i rozwinięca :) Na zakończenie zapraszam Was do obejrzenia migawek ze Chrztu Świętego Frania:
... i dekoracja kwiatowa>
Mamusi paznokcie też musiały pasować ;)
A tu już prezenty Franiszka... Sporo tego :) Jeśli macie problem jaki prezent kupić dziecku na Chrzest to podpowiadam: Ufff, dotrwaliście do końca! Dziękuję za uwagę. :) Posty z pierniczkami uważam za zakończone (do odwołania - póki co!) :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz