Kilka dni temu, w ramach wrześniowych nudów i chęci zabicia dłużącego się czasu choroby, znowu filcowałam. Tym razem "wełenkowe" kuleczki. Do tego elastyczna żyłka, kilka perełek, biała koronka i trzy bransoletki gotowe. :)
W międzyczasie moja mama szyła tildowego zająca i materiałowy, różany worek na różne skarby. Oto efekt naszej całonocnej weny :) :
A na koniec wrzucam jeszcze zdjęcia biżuterii, którą kiedyś zrobiłam z części starych zegarków na steampunkowego LARP'a.
Pozdrawiam,
Najbarwniej :)
Oryginalna ta biżuteria, zarówno wełniana, jak i z zegarków.
OdpowiedzUsuńO kurcze ;)) wspaniałe rękodzieło. Masz ogromny talent do takiego tworzenia biżuterii :) ..ja teraz uczę się robić bransoletek ze sznurka woskowego (w szkole na praktyce) jednak.. Takiej jak tu u Ciebie są prezentowane nigdy się nie naucze :( Piękne są :) Pozdrawiam, Monika.
OdpowiedzUsuńświetny pomysł z tymi częściami ze starych zegarków;)
OdpowiedzUsuń